piątek, 21 lutego 2014

O młodych kierowcach słów kilka.

Z Samochodami jest dokładnie tak samo jak z kobietami. Pierwsza wspólna noc jest najciekawsza. Pamiętam moją pierwszą przejażdżkę po odebraniu prawka. Na początku jechałem bardzo ostrożnie. Chciałem poznać swoje auto. Jechałem jak najwolniej, bo nie chciałem, żeby nasza pierwsza noc była zarazem ostatnią. Z każdym następnym kilometrem mój styl jazdy coraz bardziej się zmieniał. Wraz ze wzrostem obrotów rosła moja pewność siebie. Pozwalałem sobie nawet na pierwsze nieśmiałe boki i choć wiem, że było to nieodpowiedzialne, to w ogóle nie traktuję tego jako głupoty. Po prostu chciałem zdobywać doświadczenie, a co innego niż RWD+ deszcz+ noc by mi na to pozwoliło?




Wiele mówi się o tym, że młodzi kierowcy to potencjalni drogowi zabójcy. Ludzie tkwią w przekonaniu, że każdy młody kierowca jest niewyedukowanym, drogowym zabójcą. Takie opinie są krzywdzące nie tylko dla mnie, ale także dla wielu moich kolegów, bo przecież nie każdy nóż jest od razu narzędziem zbrodni. Wiem, że zabrzmi to kontrowersyjnie, ale  mogę z ręką na sercu powiedzieć, że ja, jako młody kierowca, jeżdżę bezpieczniej od większości starych wyjadaczy. Nie tylko dlatego, że przestrzegam ograniczeń i staram się jeździć bezpiecznie. Ja po prostu myślę. Nigdy nie wsiadłbym do auta pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Nigdy nie przeceniam swoich umiejętności i nie wykształciło się jeszcze u mnie typowo polskie uczenie innych, bo przecież to "ja zawsze mam rację i to ja jestem najlepszy". Bullshit! Jesteś gównem! Pogódź się z tym i nie próbuj wyładowywać swojej frustracji na bogu ducha winnej kobiecie próbującej zaparkować pod biedronką. Jej też się spieszy, a każda twoja klaksonowa kurwaśka z pewnością nie przyśpieszy jej manewru. Owszem. Jak każdy młody człowiek czasem pozwalam sobie na coś więcej, ale robię to tylko wtedy gdy mam 99% pewność, że nie skończy się to niczyją śmiercią lub kalectwem i tylko wtedy gdy wiem, że dam radę. "Szaleję" przeważnie w nocy na dobrze znanych mi drogach i ciągle staram się minimalizować ryzyko. Wiem, że coś może się nie udać i mogę skończyć swój żywot na przydrożnym drzewie, ale to jedyna możliwość nauczenia się bezpiecznej jazdy.




Świeżo upieczonych kierowców możemy zasadniczo podzielić na trzy grupy: Tych, którzy wiedzą, że nie umieją jeździć( Jeżdżą rzadko i starają się unikać ryzyka). Tych, którym wydaje się, że umieją jeździć(Myślą, że po odbytym kursie i zdanym egzaminie o jeździe autem wiedzą wszystko i nic nie jest w stanie ich zaskoczyć. Z reguły mistrzowie prostej) i tych, którzy jeździć umieją naprawdę( kierowcy ci, nie podejmują nadmiernego ryzyka i zdają sobie sprawę  z tego, że nie są idealni i próbują to poprawić przy każdej nadarzającej się okazji, po to, żeby z czasem móc szczerze powiedzieć: "Umiem jeździć") Sobie i wam życzę, żeby wszyscy młodzi kierowcy należeli do tej trzeciej grupy.



Pozdrawiam Robert Wojcik.

3 komentarze:

  1. Zgadzam się z artykułem w 100%.
    Ten sam tok myślenia i to samo podejście do jazdy etc.

    Śmiało mogę się pod tym podpisać.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za pozytywną opinię. W miarę możliwości proszę o udostępnienie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń