poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Stare, ale jare- nasze ukochane klasyki.

Witam bardzo serdecznie po bardzo długiej przerwie bez pisania. Przerwę tę niemal w całości poświęciłem zabytkowej motoryzacji i przeżycia z tym związane skłoniły mnie do podjęcia ważnych decyzji, o których napiszę pod koniec dzisiejszego wpisu. Tym czasem wróćmy do klasyków.







Ostatnio miałem kaprys i 500zł w kieszeni, które miałem wydać na buty, ale... przeglądając tablicę(olx) zauważyłem pewnego białego Pana wystawionego za 650zł z kompletem kół, bagażnikiem dachowym i radiem w gratisie.
-Pieprzyć buty, będę łaził w starych aż się rozlecą, ale tego Fiaciorka muszę uratować od prasy na złomowisku. Jak pomyślałem tak zrobiłem i następnego dnia biały maluch stał pod moim domem, a dzięki moim nadzwyczajnym zdolnościom udało mi się go wyhaczyć za cztery stówki razem z wcześniej wymienionymi gratami.

Od początku go polubiłem. Między innymi za te jego hamulce, które gotują się po kilkunastu kilometrach, za syf w baku, który co chwilę zatyka mi dyszę w gaźniku, za to, że poprzedni właściciel naprawił mu progi pianką montażową, za wypadający zapłon itp. Owszem jest to denerwujące, ale właśnie to jest urok starej motoryzacji. Każda przejażdżka daje tyle pozytywnych emocji, że awaryjne hamowanie ręcznym na ustąpie pierwszeństwa wydaje się być czymś normalnym, a wręcz niesamowicie zabawnym. Owszem 126p nie jest samochodem na co dzień i raczej nie nadaje się do codziennych dojazdów do pracy, ale świetnie nadaje się do coniedzielnych patroli najbliższej okolicy.

Jazda klasykiem, a szczególnie 126p w dzisiejszym ruchu to wyzwanie i stała walka o własne życie. ciągle trzeba się pilnować, trzeba uważać, bo każda stłuczka z jakimkolwiek innym autem może być naszą ostatnią. Ale właśnie to lubię. Lubię ten dreszczyk emocji, gdy zaczyna padać. Wręcz kocham krytyczną podsterowność zmieniającą się w nieobliczalną nadsterowność na każdym mokrym zakręcie. Moim zdaniem trzeba mieć olbrzymie jajca, żeby klasykiem jeździć w każdych warunkach. I szczerze nienawidzę bogatych hipsterów, którzy kupują wymuskanego klasyka, bo to modne i traktują go bezdusznie i bez szacunku. To nie ty wybierasz youngtimera, ale to youngtimer wybiera Ciebie! Zapamiętajcie te mądrość i ratujcie klasyki, bo ich będzie już tylko mniej.

Benito Malanowski dostanie ode mnie w zimie generalny remont, będzie rozebrany do ostatniej śrubki, dostanie airride, szeroka stal i PRL-owskie rarytasy. Obiecuję ;D


A co do ważnych decyzji, które podjąłem to najważniejszą z nich jest zmiana targetu mojego bloga. Nie będzie tylko o wystęsowanych pokrakach, które nadal kocham, ale będzie dużo ciekawostek, supercarów itp. No i najprawdopodobniej ruszę z nowym fanpejdżem na facebooku, ale o tym za niedługo. Tymczasem pozdrawiam i życzę szerokości.

Robert Wojcik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz